🔮 Dlaczego Herbert Nie Dostał Nobla
Czy Jan Paweł II mógł otrzymać Nobla, gdyby nie był papieżem? Papież Wojtyła zasłużył na Pokojową Nagrodę Nobla właśnie dlatego, że był duszą pokojowego przejścia od reżimu komunistycznego, uważanego za wieczny, do wolności – ocenił prof. Andrea Riccardi. Prof. Andrea Riccardi jest założycielem Wspólnoty Sant’Egidio.
Prezydent Obama nie znalazł ostatnio czasu, by spotkać się z innym laureatem Pokojowej Nagrody Nobla - Dalajlamą. Obama był pierwszym prezydentem USA, który nie przyjął Dalajlamy.
Lech wałęsa nie dowierzał początkowo, że został laureatem pokojowej nagrody nobla. Tę Najbardziej Prestiżową Nagrodę Na Świecie Otrzymał W Uznaniu Działań Na Rzecz Wolności I Demokracji W Polsce. Odebrała Ją Jego Żona, Danuta. W Jego Imieniu 10 Grudnia 1983 Roku W Oslo Nagrodę Odebrała Żona Danuta Wraz Z Synem Bogdanem.
Powracając do "Fizów" i "Humów" historia i inne nauki humanistyczne oraz biologia itp. działają na bardzo trudnym i złożonym obszarze badawczym. Trudno sobie wyobrazić np. przeprowadzenie doświadczenia potwierdzającego hipotezę historyczną w w starożytnej Grecji (na razie nie dysponujemy wehikułem czasu) - można jedynie szukać
Tomasz Gdaniec. 08.01.2023 3 min czytania. Dodaj do ulubionych. Udostępnij. Egas Moniz to portugalski lekarz, który w latach 30. spopularyzował lobotomię. Metoda była szybka, tania i skuteczna, ale zamieniała ludzi w zombie. W ten sposób zniszczono życie 60 tys. chorych. Autor nowatorskiej metody otrzymał w 1955 r. nagrodę Nobla.
Ale powtarzała sobie “nie wiem” i te właśnie słowa przywiodły ją, i to dwukrotnie, do Sztokholmu, gdzie ludzi o duchu niespokojnym i wiecznie poszukującym nagradza się Nagrodą Nobla.
Historia Literackiej Nagrody Nobla sprowadza się do serii prób inter pretowania nieprecyzyjnie sformułowanego testamentu dotyczącego wymogu tendencji idealistycznej – jak ją rozumieć? Dlatego tak często werdykty Komi tetu Noblowskiego budzą dyskusje i pytania – dlaczego właśnie ten, a nie inny pisarz został wyróżniony?!1
1964 r. 6. Leo Duc Tho – nagroda pokojowa 1973. Jak już wspomniałam, niewątpliwie Nagroda Nobla jest najbardziej prestiżową z nagród w świecie. Możemy być dumnie, że na przestrzeni lat otrzymało ją tylu Polaków. Niewątpliwie nagroda NOBLA jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych nagród w świecie.
1. 1903. Fizyka. Skłodowska-Curie, Maria. Maria Skłodowska-Curie [10] (wyróżniona razem z Pierre’em Curie oraz Henrim Becquerelem) „W uznaniu ich zasług, jakie oddali poprzez wspólne badania nad zjawiskiem promieniotwórczości odkrytym przez profesora Henriego Becquerela ” [11] 2. 1905.
0LhGO. Tołstoj, Tolkien, Joyce, Roth, Gombrowicz, Herbert, Różewicz to tylko niektórzy wybitni pisarze, których ominęła literacka Nagroda Nobla, zaś wiele wyborów członków Szwedzkiej Akademii po latach oceniane jest jako pomyłki. W czwartek poznamy nazwisko tegorocznego laureata nagrody. W 1897 r. członkowie Szwedzkiej Akademii dowiedzieli się z testamentu Alfreda Nobla - wynalazcy dynamitu - że mają stać się jury międzynarodowej nagrody, przyznawanej co roku jakiemuś pisarzowi za "najwybitniejsze dzieło o tendencjach idealistycznych". Członkowie Akademii, której zadaniem była troska o czystość języka szwedzkiego i popularyzowanie szwedzkiej literatury, nie czuli się powołani do oceniania literatury światowej. Pięć lat później - w 1901 roku - uznali jednak, że francuski poeta Rene Sully Prudhomme spełnia podane w testamencie Nobla kryteria i przyznali mu nagrodę. Już ta pierwsza w historii literackiego Nobla decyzja akademików wywołała kontrowersje. Lew Tołstoj był zgłoszony do nagrody i uchodził za najpoważniejszego kandydata. Gdy nagrodzono Prudhomme'a 42 najwybitniejszych szwedzkich artystów i pisarzy (z Augustem Strindbergiem, który także Nobla nigdy nie dostał) napisało do Tołstoja list z przeprosinami za decyzję Akademii. Pisarze podkreślali, że nie identyfikują się z ocenami Akademików. W odpowiedzi Tołstoj napisał: "Ucieszyła mnie wiadomość, że nie zostałem wyróżniony Nagrodą Nobla. Sprawiłaby mi ona wielki problem, ponieważ nie wiedziałbym, co zrobić z wygraną. Jestem pewien, że te pieniądze mogą przynieść tylko zło". Wielu klasyków literatury XX wieku obeszło się bez Nagrody Nobla. James Joyce nigdy nie został nawet zgłoszony do nagrody, Graham Greene natomiast nominowany był aż 12 razy pomiędzy 1950 a 1966 rokiem, ale nagrody nie dostał. W roku 1961 został zgłoszony do Literackiej Nagrody Nobla Tolkien. Jego kandydatura została odrzucona z powodu "drugorzędnego statusu prozy" - jak napisano w ujawnionych po pół wieku dokumentach Szwedzkiej Akademii. W ocenie noblowskiego jury "Władca Pierścieni" "w żadnej mierze nie dorasta do rangi literatury najwyżej próby". Nobla w 1961 roku otrzymał jugosłowiański powieściopisarz Ivo Andric. Szanse na otrzymanie Nagrody Nobla w 1969 roku miał Witold Gombrowicz - wynika z ujawnionych w styczniu 2020 roku, po 50 latach, archiwów Akademii Szwedzkiej. W tym samym roku jednak polski dramaturg zmarł, a literackiego Nobla otrzymał Irlandczyk Samuel Beckett. Kandydaturę Witolda Gombrowicza w 1969 roku zgłosił wykładowca Uniwersytetu Yale Jan Kott. O tym, że Gombrowicz był traktowany jako jeden z faworytów, świadczy opracowanie eksperckie zlecone przez Akademię Szwedzką teatrologowi Perowi Erikowi Wahlundowi na temat twórczości "czterech wielkich dramaturgów". Do tego grona oprócz Polaka zaliczono także Samuela Becketta, Eugene'a Ionesco oraz Jeana Geneta. Nobla dostał Beckett, choć przewodniczący Komitetu Noblowskiego Anders Oesterling zgłosił zastrzeżenia, opisując twórczość irlandzkiego dramaturga jako "negatywną i mającą depresyjny charakter". W 1974 roku wśród kandydatów do literackiego Nobla byli Graham Greene, Vladimir Nabokov i Saul Bellow, Akademia zdecydowała się jednak nagrodzić szwedzkich pisarzy Eyvinda Johnsona i Harry'ego Martinsona. Skandal wybuchł wcale nie dlatego, że żaden z laureatów nie był szerzej znany ani ceniony poza granicami Szwecji, chodziło o to, że obaj nobliści byli czynnymi członkami Szwedzkiej Akademii i brali udział w głosowaniu. Bellow dostał Nobla w 1976 roku, ani Greene ani Nabokow nie dostąpili tego wyróżnienia.
Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów 2020-07-06 Wojciech Jóźwiak Czy jest rozwiązanie?Kontynuacja: Czym się różnimy? Mentalne tło wyborów prezydenta w 2020 rozwiązania, które by wynikało z kontynuacji procesów i programów politycznych, które już są, nie widzę. Podobnie jak dziwaczny ustrój „za komuny” był nie do naprawienia siłami, które wówczas były legalne i systemowe. Sytuacja, w której około 50% obywateli uważa za zagrożenie rządy partii, na którą głosuje drugie 50%, jest chora. Przesłanką rozwiązania jest geografia. Zwolennicy paternalizmu partyjno-państwowo-nacjonalistyczno-kościelnego przeważają w części południowej i wschodniej, w dawnej Galicji i Kongresówce, prócz dwóch dużych kół wokół Warszawy i Łodzi, także prócz prawosławnego okręgu za Białymstokiem i dwóch (chyba) gmin w Bieszczadach. Przeciwnicy tego politycznego mentalu przeważają w dawnych prowincjach pruskich, co dotyczy zarówno tych z ludnością „starą” – Poznańskie, wsch. Pomorze, jak i tych nowo zasiedlonych po II wojnie. (Wciąż nie wiem, co takiego zrobili Prusacy tamtejszym Polakom, że uczynili ich demokratami? Wciąż nie wiem, dlaczego potomkowie powojennych przesiedleńców są liberalnie nowocześni?) Wszystkich Polaków nikt nie nawróci na polit-religię pisowską ani na przeciwną polit-religię antypisowską. Skoro nie, to można spróbować rozwiązania takiego jak w Niemczech w r. 1648 był pokój westfalski: sporną kwestię przesuwamy w dół. Skoro wtedy nie dało się wszystkich Niemców nawrócić ani na rzymski katolicyzm, ani na wyznanie reformowane (a wyniszczająca – trzydziestoletnia! – wojna była dostatecznym dowodem, że nie), to należało uznać, że jedne kraje są A (papieskie), a drugie B (reformowane), i dać im prawo do własnej religii. W Polsce rozwiązaniem w tym duchu byłaby głęboka decentralizacja albo autonomia regionów. Obywatelom w poszczególnych regionach należałoby dać prawo do „życia swoim prawem”, takim, jakie u siebie przegłosują. To by znaczyło, że kwestie takie, jak stosunki kościół-państwo, ważność konkordatu lub nie, religia w szkołach bądź prywatnie, programy szkolne i takież obowiązki, warunki aborcji, uprawnienia osób nie-hetero, uprawnienia myśliwych, chów na futra, ochrona przyrody przez parki, rezerwaty, gatunki chronione i inne sposoby, używanie takich lub innych trucizn w rolnictwie, budowanie i utrzymywanie takich lub innych elektrowni, scentralizowane bądź rozproszone gospodarowanie w lasach należących do skarbu państwa, zasiłki socjalne, w końcu: pobór podatków, bo to wszystko kosztuje – zostałoby scedowane regionom. Które przez to stałyby się bardziej podobne do amerykańskich states lub niemieckich Länder. Niemożliwość nawrócenia wszystkich Polaków na jedną polit-wiarę wskazuje, że Polska jest po prostu za duża i za bardzo zróżnicowanych ma mieszkańców, żeby nią rządzić w sposób unitarny. (Oczywiście, są dużo większe państwa rządzone unitarnie, np. Chiny, ale one są tyraniami.) Niepowodzenie PiS w zamiarze ujednolicenia (Gleichschaltung) Polski pokazuje, że w polskim kontekście unitarność niebezpiecznie pociąga rządy autorytarne. Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów
22 lipca, dzień 507. Wpis nr 496 zakażeń/zgonów Zbliżają się moje urodziny, czas na podsumowanie bo to okrągłe sześćdziesiąt. Człowiek się napina by to jakoś podsumować, zapisać jakieś story jak to wszystko szło. Troszkę się tego uzbierało i nie bardzo mi się chce sięgać wstecz do źródeł. Jednak nie można uciec od podsumowań, ale takich, które nie będą nużyć czytelnika jak wszelkie nudy dziaderskie. Chciałem zwrócić się do źródeł formowania tego kim jestem, przekonany, że jest i było to udziałem wielu ludzi, których spotkałem, bo ten rodzaj ciągnie do siebie jak każdy gatunek wymierający. Ale o tym – na końcu. Co więc mnie formowało? Oczywiście rodzice. Był to dramatyczny miks przeciwieństw. Ojciec pogodny, optymistyczny, otwarty do ludzi, którzy za nim przepadali. Matka – surowa, raczej oschła, naznaczona piętnem nonkonformizmu, posuniętym wręcz do samowyniszczenia. Z takiej gliny zostałem ulepiony i to przenicowało moje całe życie. Szczególnie po matce odziedziczyłem ten gen, w którym moje przekonania, zwłaszcza moralne, były czymś czego się nie odpuszczało. A to rodziło kłopoty w życiu i dużą rotację znajomych, którzy konformizm traktowali jako dopuszczalny sposób na przeżycie. Zmagałem się z tym w nieświadomości, dopóki nie spotkałem się z Nim. Lektura „Przesłania Pana Cogito” Zbigniewa Herberta była jak strzał złotym pociskiem prosto w czoło. Od tej pory wszystko stało się jasne, te moje, zdawało się, emocjonalne, poruszenia w obronie innych, walki z objawami niesprawiedliwości i wywyższania się nabrały nagle głębokiego, filozoficznego, wręcz historiozoficznego uzasadnienia. Nawet, tęskniąc za Mistrzem w Kwarantannie Pierwszej, poważyłem się w „Dzienniku zarazy” na jeden wpis próbujący, nieudolnie rzecz jasna, skopiować jego styl i wgląd. Ale zacznijmy od Herberta. Dla mnie to największy pisarz z jakim się zetknąłem. Jak zamiast niego Nobla literackiego dostała Szymborska, zdaje się, że nie bez interwencji rodzimych kół poprawnościowych, przestałem patrzeć w tę stronę. Moje intuicje potwierdziły kolejne nagrody w tej dziedzinie – dla grafomańskich miernot, zakończone skandalem korupcyjnym. Czytałem dużo Herberta i dużo o nim, ale wolałem jego. Po prostu był moim niedoścignionym ideałem jako człowiek, który opisywał bliskie mi poruszenia mojej duszy, których świadomości istnienia nabierałem dopiero po lekturze jego kompaktowych dzieł. Pomógł mi pojednać się z moim ojcem, poprzez zrozumienie mej niedojrzałości. Herberta heroizm dnia codziennego wydawał mi się najbardziej na miejscu, kiedy ludzie już myśleli, że to nie czasy na rycerskość. Uwielbiałem jego analogie do starożytności, mitów, które pokazywały pokoleniową ciągłość tożsamości ludzkiej kondycji, „rękę wyciągniętą z paleolitu”. I na końcu – potęgę smaku, która w przypadku wydarzeń granicznych, czy choćby kuszącego zła kazała Wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby miał za to spaść bezcenny kapitel ciała głowa Ale to literatura. Mnie właśnie zaimponował nadaniem sensu nawet beznadziejnemu oporowi, który wydaje się daremny, ale tylko w perspektywie doczesnej. I tym, że wskazał na estetyczne podstawy… etyki, że zło jest zawsze dalekie od piękna, którego niekoniecznie trzeba szukać gdzieś wysoko, ale w kamieniu, innym człowieku, pomocnej ręce, katedrze. Ale żeby być tak zdeterminowanym w nonkonformizmie trzeba było w moim wypadku mieć to we krwi (po matce) a potem znaleźć w Herbercie nie tylko tego uzasadnienie, ale odwieczne źródła. Postawa kogoś kto nie może wytrzymać, naprzykrza się otoczeniu swoim zdaniem, kiedy wszyscy by chcieli sobie odpocząć od świata, nie przysparza przyjaciół. Wygląda na wywyższanie się z własną opinią, ba – oceną. A jest tak naprawdę przekleństwem dla kogoś kogo to dotknęło, ciągłym szeptaniem diabełka niezgody siedzącego na ramieniu. Wierzcie mi, to wielkie marzenie, by się od tego uwolnić i nie ma w tym nic z wywyższania się. To ciężki dar, brzemię ocalałeś nie po to by żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo Tak, nie zostałeś wybrany, tylko ocalałeś i to rodzi… zobowiązanie. Nikt takich właściwie nie lubi. Już jest fajnie, mościmy się, przemilczamy albo przeczekujemy rzeczywistość, a takie coś łazi ciągle i wali prosto z mostu Przez wieki idzie … ta płaczliwa stara panna w okropnym kapeluszu Armii Zbawienia napomina wyciąga z lamusa portret Sokratesa krzyżyk ulepiony z chleba stare słowa – a wokół huczy wspaniałe życie rumiane jak rzeźnia o poranku Co ciekawe takie typki ciągle się zaplątują w tryby historii. I wierzcie mi – bezwiednie. Potem robią rzeczy dla siebie może nie zwyczajne, a oczywiste, ale nie z pociągu do heroizmu tylko z poczucia konsekwencji swoich przekonań, które nie mogą wytrzymać bez wcielania ich w życie. Nadają się więc jak nikt inny na czasy heroiczne, które dopiero są dla nich normalnym stanem. Kiedy codzienność weryfikuje spójność przekonań z postawami. A więc daje… pokój duszy, czyli szczęście, nawet w największych historycznych ekstremach. Ale taki będzie tylko pośrednikiem wolności … przyjmuje rolę poślednią nie będzie mieszkał w historii Dowodem na bezinteresowność takiej postawy jest to, że prawie zawsze… przegrywa. To zawsze gra o sumie ujemnej, bo Nagrodzą cię tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku Takich przeklętych nie jest sporo, wreszcie każdemu się jego wszyty nonkonformizm kończy na którymś z poziomów, coraz bliższych przetrwaniu. Ale wyczuwamy się, jak wspomniałem, jak ginący gatunek. Tym radośniejsze jest spotkanie i świadomość, że „jesteśmy sami”, to znaczy, że nikt za nas tego nie zrobi. Tak samo było w pandemii. Ja się nie chciałem angażować, ale wiedziałem, że jak się zacznie, to znów znajdę się wśród pokornych niepokornych i tak się, osmatycznie, stało. Zawsze za takie coś płaci się kręcącymi wokół freakami, którzy swoją bezkompromisowość doprowadzili do prostych źródeł, tłumaczącym im jedną przyczyną zło świata, któremu się przeciwstawiają. Może to być Żyd, komuch, mason, nawet reptalian. Nie wszyscy wytrzymują presji świata, który i tak w swej codziennej postaci jest największym odjazdem. Wtedy się szuka praprzyczyny. W większości wystarczy tylko spojrzenie, gest, jedno słowo i człowiek wie, że spotkał swojaka. Tylko wtedy… nie ma o czym gadać, wszak wszystko jest jasne. Kasandry, które krzyczą, choć nikt nie słucha ich, czasem oczywistych, przestróg, które będą bez satysfakcji patrzyły na lekceważoną wróżbę upadku Troi nie zaznają spokoju. Jak wiadomo Apollo urażony odmową dał Kasandrze dar widzenia przyszłości razem z przekleństwem tego, że nikt jej nie słuchał. Kasandra zawsze występuje jako dziwoląg, który żyje na obrzeżach życia, wpada w najmniej odpowiednich momentach i wszystko psuje swym mrocznym wieszczeniem. To trudno nosić tak swoją prawdę, do której jesteś przekonany, a której nikt nie rozumie. Większość rezygnuje z takiego brzemienia posłannictwa. Może to rodzić wśród bezkompromisowych ciągoty do poczucia wyższości. Wtedy pomaga Herbert Strzeż się jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy„. Continue Reading
dlaczego herbert nie dostał nobla